Wychodzę z założenia, że dziecko uczy się poprzez zabawę, a świetną zabawą jest właśnie malowanie palcami. Emilia uwielbia malować, a rączkami szczególnie. Dlaczego? Może dlatego, że wie, że można ubrudzić ręce, a nawet je pomalować! Czuje się wtedy swobodnie, emocjonuje się, czerpie dużą satysfakcję. Malowanie palcami to wzmocnienie rąk i palców, pomoc w poznawaniu procesu mieszania kolorów, a także terapia.
Prawidłowo nazywa się ona Metodą malowania dziesięcioma palcami. Twórczynią metody jest R.F. Show. Po raz pierwszy ją zastosowała w 1934 roku. Jak wygląda metoda? Dziecko dostaje dokładne wskazówki, co ma robić. Otrzymuje ono arkusz papieru oraz farby. Zadaniem malucha jest namalowanie jakiegoś obrazu. Dziecko ma zupełną swobodę w malowaniu i układaniu papieru. Może malować palcami i dłońmi. Jeśli dziecko ma duży opór przed ubrudzeniem się, można zanurzyć dla zachęty swoją dłoń i zrobić smugę na papierze. W grupie dziecko szybciej przezwycięża ten opór. Seans przeciętnie trwa 20-30 minut. W tym czasie dziecko maluje obrazek, o którym następnie opowiada (odpowiada na pytania dotyczące jego treści). Na koniec obrazek przedstawia się grupie i wiesza się go na tablicy. Na koniec terapeuta będzie wiedział dużo o dziecko i jego zachowaniu (oczywiście nie jestem terapeutką, więc prace Emilki są dla mnie zagadką).
Funkcje terapeutyczne Metody malowania dziesięcioma palcami:
- dziecko nie czuje zahamowań, czuje się swobodnie;
- wspiera pokonywanie różnorodnych lęków;
- wzmacnia wiarę we własne siły;
- pobudza do ekspresji.
Funkcje diagnostyczne Metody malowania dziesięcioma palcami:
- obserwowanie sposobu nabierania farby;
- obserwowanie reakcji na zanurzanie ręki w farbie;
- obserwowanie kolejności użycia kolorów;
- obserwowanie sposobu zapełniania dostępnego papieru;
- obserwowanie kierunku linii przy malowaniu i zakresu linii;
- obserwowanie reakcji mimicznych i werbalnych dziecka;
- obserwowanie tempa pracy, przerw i czasu pracy.
No ale wróćmy do zwykłego malowania palcami w domu, które, jak sądzę zachowuje wszystkie funkcje terapeutyczne i daje dziecku ogromną satysfakcję, przynajmniej tak jest w przypadku Emilki. Zapał, z którym ona zabiera się do malowania jest niesamowity. Uczestniczy też ochoczo w przygotowaniu przestrzeni roboczej. Sama wyciąga sobie farbki z kufra, arkusz tapety na stół, fartuszek, który może brudzić, a przy okazji lata jak szalona po mieszkaniu i oznajmia wszystkim, czyli kotu i mężowi (jeśli akurat jest w domu), że będzie malować palcami. My w domu malujemy około 40 minut, ale to zależy od potrzeby dziecka. Robimy różne rzeczy: kolorujemy obrazki (kolorowanki), odbijamy na papierze rączki po uprzednim ich pomalowaniu, stawiamy pieczątki, tworzymy swoje małe „dzieła sztuki”, zaklejamy część papieru taśmą malarską, a później patrzymy, jak wygląda obraz po jej odklejeniu, lub malujemy obrazek wcześniej kredkami woskowymi. Na koniec jest trochę mycia i sprzątania, ale to zupełnie się nie liczy!